Przyjrzyjmy się proszę zjawisku jakim jest EGO. To jest zjawisku polegającym na tym, że człowiek wypowiada się i zachowuje się jakby pozycjonował się w przez niego stworzonej hierarchii osobników ludzkich jako bardziej wartościowy od innych.

Przeprowadzamy więc analizę tego zachowania z puntu widzenia jego przydatności w realiach doboru naturalnego. Rozważmy obie potencjalne przydatności tego rodzaju zachowania: jako mające wpływ na otocznie (1) oraz jako służące odpowiedniego ukierunkowania siebie samego (2).

1) wywieranie takim zachowaniem wrażenia na otoczeniu przez co sugerowanie mu własnej atrakcyjności.

Zawyżone Ego jest zjawiskiem na tyle powszechnym, że każdy rozmówca odporny jest na sugestie tego rodzaju. Więcej – zabiegi takie powodują skutek odwrotny od zamierzonego. Kobiety na przykład znakomicie to wychwytują. Wśród osób wyniosłych ogromny odsetek to ciągle obniżający swoją “poprzeczkę” starzy kawalerowie.

2) stosowne dobieranie dzięki takiemu mniemaniu kompanów swoich aktywności.
To jest zakładamy w takim wypadku, że zakotwiczona w wyobraźni hierarchia jest mającą faktycznie znaczenie w przeważającej liczbie okoliczności. Może opłacać się – kierując się nią w sposób systemowy – dobierać swoich kompanów właśnie kluczem uwzględniąjcym tę hierarchię.

Zwróćmy jednak uwagę, że znacznie wydajniejszym byłoby dobieranie towarzyszy swoich poczynań wskutek chłodnej kalkulacji tego jak się nam ich towarzystwo przyda.
Dla przykładu osoba bezdomna nie powinna być dyskwalifikowana kiedy potrzebujemy akurat zakupić numer telefonu na słupa.
Widać to szczególnie spośród ludzi najzamożniejszych. Nie wzbraniają się oni przed kontaktami z osobami najbiedniejszymi. Natomiast mniej zamożni, ale uchodzący za pozorantów – już się wzbraniają.

Tym co wyjaśnia taki rodzaj zachowania, jakim jest opisywany tutaj narcyzm, to nic innego jak przyjemność odczuwana podczas wyrażania się w ten sposób. I nie ma mowy, że zjawisko wyewoluowało po to, żeby w ogólności było nam przyjemnie, bo gdyby miało nam być bez sensownego powodu przyjemnie, to prościej byłoby, jakby ewolucja doprowadziła do po prostu dawkowania większej ilości dopaminy do mózgu.

Poczucie przyjemności, kiedy jesteśmy chwaleni i podziwiani wyewoluowało w sposób naturalny w ramach systemu nagroda - kara porządkującym jakość zachowań w ramach stada. Wyobrażenie sobie siebie jako tego zasługującego na te nagrodę jest niczym innym jak usiłowaniem oszukania tego wyewoluowanego systemu nagrody - kary.
Zażywając narkotyki czy pijąc alkohol oszukujemy ten mechanizm dawkując większą ilość dopaminy niż jest nam na te chwile dane. Tak samo możemy zasugerować sobie samemu pewną naszą „jakość”, choćby nie była ona potwierdzona przez otoczenie i spowoduje to napływ dopaminy taki sam jakby otoczenie faktycznie właśnie wyrażało aprobatę naszą osobą.
Jest to dokładnie ten sam mechanizm co u schizofreników, którzy wmawiają sobie ciągle swoją wyjątkowość – bo im tak przyjemnie – aż całkowicie zatracają się w tym wyobrażeniu. Wysokie “Ego” jest niczym innym jak takim serwowaniem sobie tej niezasłużonej dopaminy. Jest wyrazem niczego innego jak nieumiejętności przedkładania większej długofalowej satysfakcji ponad mniejszą natychmiastową przyjemność.

Komunikując się z otoczeniem wiedz, że nikogo nie obchodzi to co myślisz o swojej jakości. Postaw się na miejscu swoich rozmówców. Ewolucja musiała wymusić, aby nie miało dla nich żadnego znaczenia jaka jest twoja samoocena. Liczy się dla nich wyłącznie Twoja umiejętność przedkładania dobra długofalowego ponad natychmiastową przyjemność. W takim wypadku znaczenie ma dla nich jedynie Twoja postawa w odniesieniu do szerszego tematu: Premiowane są takie twoje zachowania, gdzie wyrażasz postawę, że również dla Ciebie Twoja własna samoocena nie ma znaczenia. A znaczenie ma jedynie chłodna kalkulacja korzyści - strat. Widać to szczególnie w popkulturze gdzie popularność zdobywają te wizerunki artystów, przez które przenika zarówno ekscentryczność jak i niepretensjonalny stosunek do otoczenia (to jest największy atrybut tzw „czarnej muzy”. Wcześniej rocka). Zauważ, że to ta kombinacja jest najlepszym wyrazem tego, że artysta po pierwsze ma w nosie co myślą o nim inni. Sam nawet o sobie nic nie myśli. I jednocześnie przez brak pretensjonalności dowodzi, że źródłem tego braku wstydu nie jest wybujałe ego. Ale właśnie brak ego.