Sport i kibicowanie
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego niektórzy oglądają
transmisje wydarzeń sportowych? Można by odpowiedzieć “bo
lubią”, ale to nie jest wyczerpująca odpowiedź, bowiem ciekawym
jest właśnie, dlaczego to lubią.
Dlaczego dla przykładu nikt nie ogląda transmisji monitoringu miejskiego
ruchliwych ulic, a relacje wydarzeń sportowych tak.
Można by odpowiedzieć bo tam (tj. podczas relacjonowanych wydarzeń
sportowych) „coś się dzieje”.
W obrazie kamer monitoringu miejskiego też coś cały czas się
dzieje. Jeżdżą samochody, chodzą ludzie. Można by powiedzieć,
że to można widzieć na co dzień, a wydarzenia sportowe nie.
Jednak jest wiele takich zdarzeń, których nie widujemy na co dzień,
a których transmisji się nie domagamy. Na przykład dajmy na to
praca osób wykonujących nietypowe zawody. Nikt nie ogląda
transmisji z wykonywania ich pracy.
Celem odpowiedzenia na powyższe należy uświadomić sobie, że ilekroć
przychodzi nam do przyglądania się przebiegowi wydarzenia
sportowego, tyle razy staramy się kibicować któremuś z
uczestników. To znaczy, utożsamiamy się z którymś z zawodników
czy drużyną, identyfikując ich sukces jako swój własny.
Wybieramy takiego uczestnika, który najbardziej odpowiada wyobrażeniu nas
samych lub wyobrażenia nas samych takimi, jakimi chcielibyśmy być.
To ostatnie ułatwia nam fakt, że uczestnik ten osiągnął już w
wybranej dziedzinie pewne sukcesy.
Przyglądając się zawodom międzynarodowym najłatwiej w ten sposób identyfikować
się ze swoją krajową drużyną. W lidze krajowej z drużyną
swojego miasta, a tam, gdzie nie ma i tych, i tych, identyfikować
się po prostu z naszym zdaniem najlepszym zespołem, czy
zawodnikiem.
Najzabawniejszym obrazem tego, że właśnie tak wygląda ciąg myślowy kibica, są
każdorazowe okrzyki euforii wskutek odniesionego zwycięstwa
“wspieranej” przez niego drużyny, kiedy to krzyczy on, że
wygraliśmy “MY”. Tak jakby on miał w tym udział.
Osiąganie sukcesów w życiu osobistym i zawodowym powoduje dopływ szczęścia.
Wyobrażenie sobie siebie osiągającego sukces w wybranej dziedzinie
również jest przyjemne. Tym bardziej, jeżeli scenariusz jest tak
namacalny dla mózgu. Leci przecież w telewizji, czy nawet na żywo
na stadionie. Tyle, że to z naszym własnym życiem nie ma nic
wspólnego.
Powiedzieć, że wymuszanie takiego nieuzasadnionego dopływu dopaminy do mózgu
nie jest czymś złym, to to samo, co powiedzieć, że nie jest
niczym złym zalewanie mózgu dopaminą podczas upojenia
narkotykowego. I tutaj, i tutaj niezwiązany z naszymi faktycznymi
przeżyciami napływ dopaminy rekompensowany jest przez ośrodek nią
zarządzający mniejszą jej ilością podczas okresów poza
pobudzeniem narkotykowym. Jest to zdecydowanie inna skala, w
przypadku narkotyków prowadząca nawet do depresji, ale mechanizm
ten sam. Kibicami są najczęściej mężczyźni. Czyli ci, u których instynkt parcia się wzwyż drabiny społecznej i dominacji nad pozostałymi samcami jest wrodzony.
Pierwsza kobieta biegnaca w najsławniejszym na Świecie maratonie bostonskim z usiłujacym do tego nie dopuscić organizatorem.
Sporty kobiet czy sporty osób niepełnosprawnych nie cieszą się w żadnym
stopniu popularnością. Z kobietami czy osobami niepełnosprawnymi
mężczyznom ciężej się po prostu jest zidentyfikować jako
osobami, którymi chcieliby być.
I popularność takich ”sportów”, jak tenis czy siatkówka kobiet
nie są zaprzeczeniem tej teorii. Cieszą się one popularnością
jedynie tym większą, im krótsze spódniczki mają zawodniczki.
Widownia – podświadomie – dokonuje oceny umiejętności
zawodniczek w taki sposób, w jaki dokonuje się oceny umiejętności
tańca na rurze w klubie go-go. Nie ma to znaczenia. Natomiast
wszędzie tam, gdzie “sport”, w którym uczestniczą kobiety, w
istocie nie polega na wdzięczeniu się ich, tam pełni on taką samą
rolę, jaką rolę pełniła kiedyś “kobieta z brodą” w cyrku.
Nie było to zbyt estetyczne widowisko, tak tak samo dziś mało kto
ogląda rywalizację kobiet w sporcie. I nie ma w tym nic
szowinistycznego. Takim samym wynaturzeniem są wdzięczący się
mężczyźni w balecie, czy mężczyzna obnoszący się swoim pięknie
wypielęgnowanymi dłońmi.
To krótkie opracowanie nie ma przekonywać, żebyśmy nie uprawiali
sportu. Ogromną wartość ma uprawienie sportów przez dzieci i
młodzież kiedy to osiągnięcie sukcesu na tym polu jest trudne,
ale prawdopodobne. Dorośli również powinni tak długo, jak długo
prowadzi to do utrzymania zdrowego ciała. Również nie można za to
obwiniać samych sportowców – ciężko pracują na swoją pozycję
i swoje utrzymanie. Ich zajecie jest analogiczne do pracy dealera
narkotykowego, zapewniającego klientom dawkę dopaminy do mózgu.
Pracy uczciwej. Opracowanie powyższe ma przekonać, że jeżeli
chcesz być liczącym się mężczyzną, to nie powinieneś tracić
czasu na OGLĄDANIE widowisk sportowych. Zwłaszcza kibicowanie. Czy
wyobrażasz Sobie na przykład Jamesa Bonda oglądającego mecz
piłkarski?